Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|
aktualizacja

Liczba rąk do pracy w Polsce dramatycznie maleje. Pracodawcy mają pretensje do rządu

557
Podziel się:

Przez lata Polska borykała się z dużym bezrobociem. Teraz dla odmiany pracodawcy skarżą się na brak rąk do pracy. Aż 4 na 10 mieszkańców Polski nie podejmuje pracy, a rząd - zdaniem ekspertów - nie potrafi skutecznie temu zaradzić. Brakuje programów aktywizujących i umożliwiających przekwalifikowanie się, a obecne programy socjalne zniechęcają wiele grup społecznych do aktywności zawodowej. Inaczej widzą to związkowcy, którzy wytykają błędy pracodawcom i mówią: zżymanie się na otoczenie, że brakuje rąk do pracy, jest niepoważne.

Liczba rąk do pracy w Polsce dramatycznie maleje. Pracodawcy mają pretensje do rządu
Zdaniem ekspertów rząd niewiele robi, aby przeciwdziałać obecnym problemom na rynku pracy (DAREK11)

Polska gospodarka po pandemii mocno się rozwija. Niestety napotyka też na liczne problemy. Jednym z nich jest m.in. brak dostępu do wykwalifikowanych pracowników. Dziś odczuwają to m.in.: firmy z branży IT, handlu, produkcji czy budownictwa. Tymczasem bez nowych pracowników przedsiębiorstwa stracą nie tylko możliwość realizacji kontraktów, ale także wywiązywania się z nowych umów.

Obecnie bezrobocie w Polsce wynosi około 5,5 proc. W dużych miastach jest jeszcze niższe. Z danych Business Centre Club wynika, że wynosi niespełna 2 proc. Równocześnie pracujący i aktywnie poszukujący zatrudnienia to blisko 56 proc. całej populacji zdolnej do pracy. To oznacza, że aż 4 osoby na 10 nie podejmuje pracy lub nie podejmują jej legalnie. Nakłada się na to rosnąca presja na wzrost płac.

Zobacz także: "Wie, jaka jest prawda". Wiceminister odpowiada Tuskowi

Zdaniem ekspertów te dane to sygnał alarmowy dla polskiej gospodarki. Katarzyna Lorenc, ekspertka BCC, uważa, że grozi to m.in. ograniczeniem rozwoju firm. W efekcie wiele z nich rezygnuje z rekrutacji, bo jest to proces czasochłonny i kosztowny.

- Wielu przedsiębiorców woli np. kupować istniejące spółki wraz z pracownikami. Taki krok nie dziwi wobec faktu, że w przypadku rekrutacji specjalistów honorarium osoby rekrutującej może wynieść nawet dwukrotność miesięcznego wynagrodzenia zatrudnionej osoby - komentuje ekspertka BCC.

Problem braku rąk do pracy dotyka zwłaszcza budownictwo. - Musiałem zrezygnować z kilku kontraktów, bo nie mam wystarczającej liczby ludzi. Zatrudnienie nowych osób jest trudne. Koncentruję się teraz na tym, aby zatrzymać pracowników - mówi pan Krzysztof, wykonawca spod Warszawy.

Zdaniem przedsiębiorców zrzeszonych w BCC, konieczna jest pilna reforma urzędów pracy, m.in. zmiana sposobu ich działania, aby uwzględniały także potrzeby lokalnych przedsiębiorców. Postulują także m.in. likwidację możliwości łączenia statusu bezrobotnego i ubezpieczenia zdrowotnego, bo ich zdaniem w rzeczywistości to ogranicza wielkość rynku pracy.

Duża część bezrobocia to bezrobocie strukturalne

Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan, uważa z kolei, że konieczna jest przede wszystkim zmiana priorytetów polityki zatrudnienia. - Zasadniczym celem powinno być już nie ograniczanie bezrobocia, ale zwiększanie liczby pracowników. Wymaga to jednak od rządu działań skierowanych na aktywizację osób biernych zawodowo, zarejestrowanych w urzędach pracy i znajdujących się poza obszarem tych instytucji, w szczególności kobiet, które nie podjęły pracy po przerwie związanej z wychowywaniem dzieci - twierdzi Robert Lisicki.

Konfederacja Lewiatan krytycznie odnosi się też do obecnych założeń polityki demograficznej. - Są one oparte na tradycyjnym modelu rodziny i wydłużonej przerwie od aktywności zawodowej w związku z opieką nad dziećmi, co nie uwzględnia obecnych uwarunkowań - wyjaśnia ekspert.

Zdaniem Kazimierza Sedlaka, dyrektora w firmie HR Sedlak & Sedlak, duża część bezrobocia na polskim rynku to jednak głównie tzw. bezrobocie strukturalne. - Wielu bezrobotnych to osoby, których pracodawcy nie są w stanie zatrudnić, ponieważ nie mają żadnych kompetencji, często nie chcą pracować. Rejestrują się w urzędzie pracy, głównie po to, aby mieć świadczenia medyczne, starają się w ten sposób przechytrzyć system - twierdzi Kazimierz Sedlak.

Dodaje, że generalnie na rynku pracy zawsze występował problem z dostępnością wykwalifikowanych pracowników. - W początkach transformacji byliśmy krajem, gdy istniała nadwyżka pracowników fizycznych i brakowało ludzi wykształconych, obecnie to nadrabiamy. Musimy mieć też świadomość, że rynek pracy się zmienia i jest coraz bardziej elastyczny i wymagający - ocenia dr Sedlak.

Programy socjalne nie sprzyjają aktywizacji zawodowej

Zdaniem ekspertów występujące obecnie problemy na rynku pracy będą się pogłębiały. - Spadek podaży pracy będzie się nasilał. Wynika on przede wszystkim z czynników demograficznych. Z kolei rządowa polityka nie jest nakierowana na aktywizację zawodową nie sprzyja też aktywizacji osób starszych - komentuje dr Maciej Albinowski z Instytutu Badań Strukturalnych.

Jego zdaniem do obecnej sytuacji na rynku pracy w dużej mierze przyczyniło się m.in. obniżenie wieku emerytalnego, skokowe podwyższenie emerytury minimalnej w 2017 roku, a także dodatkowe emerytury.

- Tymczasem niedobór pracowników skutkuje problemami z produkcją, ograniczeniem możliwości zakładania nowych firm oraz zahamowaniem ekspansji przedsiębiorstw. Dlatego w sytuacji ważnym elementem polityki rynku pracy powinno być wspieranie edukacji. Chodzi m.in. o to, aby osoby w wieku 40-50 lat mogły podnieść swoje kwalifikacje i zwiększyć szanse na aktywność zawodową. Niestety ten obszar jest zaniedbany przez państwo - ocenia Maciej Albinowski.

Nie ma dziś pola do dyskusji

Według ekspertów rządowe programy socjalne nie pomogły też w aktywizacji zawodowej. - Z badań strukturalnych wynika, że blisko 100 tys. kobiet mogło zrezygnować z aktywności zawodowej na skutek wejścia w życie programu 500+. Drugim elementem, który wpłynął na spadek liczby rąk do pracy, było obniżenie wieku emerytalnego. Część osób, które weszły w ustawowy wiek emerytalny odeszło z pracy - komentuje prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów.

Obecna polityka rodzinna nie wspiera polityki związanej z aktywizacją zawodową kobiet. Cały czas dominuje ideologiczne myślenie, że praca przeszkadza w wychowaniu dzieci. Tymczasem z badań wynika, że polityka polegająca na łączeniu macierzyństwa z pracą jest najbardziej skuteczna. Tam, gdzie kobietom udaje się pogodzić pracę z macierzyństwem, aktywność kobiet się zwiększa, rośnie także dzietność - uważa Paweł Wojciechowski.

Jego zdaniem demografia jest nieubłagana. W ostatnim czasie doszedł też kolejny czynnik: nadmiarowa liczba zgonów w trakcie pandemii. W efekcie, jego zdaniem, dziś znowu mamy rynek pracownika. Rośnie także presja płacowo-cenowa, a nowe umowy o pracę uwzględniają już rewaloryzację wynagrodzeń w oparciu o wskaźnik inflacji.

- Niestety, obecnie nie ma żadnej przestrzeni do debaty na ten temat, a ekonomiści, którzy nie pochwalają polityki rządu, są wyłączani z dyskusji. Dialog z instytucjami i ekspertami jest więc tylko pozorny - twierdzi.

Związkowcy: Wśród pracodawców pokutuje folwarczna mentalność

Z tymi opiniami nie zgadza się Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej Związku NSZZ "Solidarność". - W Polsce nie brakuje pracowników, tylko trzeba umieć ich efektywnie wykorzystać. Trzeba inwestować w miejsca pracy i nowoczesne techniki zarządzania, a polscy pracodawcy tego nie robią. Tymczasem to oni tworzą miejsca pracy. Zżymanie się więc na otoczenie, że brakuje rąk do pracy, jest niepoważne - komentuje.

Dodaje, że potencjał polskich pracowników jest marnowany. - Tak się składa, że Polacy, gdy wyjadą za granicę, stają się synonimem produktywności i efektywności - twierdzi.

Jego zdaniem program 500+ nie zmniejszył też aktywności kobiet. - Poziom aktywności kobiet nie zmalał, wręcz przeciwnie - program przyczynił się do wzrostu asertywności wśród pracowników, którzy wybierając rynkowe oferty, stali się bardziej wymagający - mówi.

- Głównym problemem polskiego rynku pracy jest dziś głównie niska innowacyjność gospodarki. Mamy niewiele marek własnych. Nasza gospodarka jest także głównie oparta na niskich kosztach pracy, a to nie jest droga do rozwoju. Pracodawcy muszą się więc zmienić i lepiej zarządzać miejscami pracy. Wśród nich wciąż pokutuje folwarczna mentalność, na zasadzie: rządzę, bo płacę. To już jednak nie działa - podsumowuje rzecznik.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(557)
Gosia
5 miesięcy temu
Bzdura zwalniają ludzi po osiągnięciu wieku emerytalnego przykład mbank hipoteczny i wieszają ogłoszenia ba portalach bo chce pracownika za 4 brutto
Gość
10 miesięcy temu
Mentalność współczesnego pracodawcy to mentalność oślizgłego pasożyta. Jak najwięcej brać nie dając nic w zamian. A jak żywiciel zdechnie z głodu albo daj Panie Boże ucieknie to płaczą, że nie ma kto ich utrzymywać i zarabiać pieniędzy na im rozpasany styl życia. Imigrantów wtedy sprowadzać szybko trzeba! Może oni dadzą się jeszcze zniewolić....
NNN
12 miesięcy temu
Dla pracodawców najlepszy rynek pracy to 20% bezrobocie.
Szyblucki
2 lata temu
Bzdura z tym wpływem 500+. Większość pracuje ale na czarno więc nie są ujeci w statystykach. Socjal demoralizuje ale znajmy proporcje.
Maddie
2 lata temu
Szkoda że ja już wszędzie wysłałam CV nawet z 60 już ich było i nikt się nie odzywa. Śmieszne jest to że ci pracodawcy gadają że nie ma rąk do pracy a nie zatrudniają nikogo, bo nie tylko ja mam problem z pracą, mnóstwo osób teraz nie umiem znaleźć roboty bo nikt nie chce przyjąć nikogo🙃
...
Następna strona