Rola rządu w gospodarce jest za duża. Deregulacja niewiele zmieni [OPINIA]

Premier Donald Tusk dostrzegł potrzebę deregulacji gospodarki. To cieszy. Na razie jednak widać tylko gotowość do powierzchownych zmian. Tymczasem w Polsce potrzeba wyraźnego zmniejszenia wpływu państwa na gospodarkę - pisze w opinii dla money.pl ekonomista Arkadiusz Sieroń.

Twórca InPostu Rafał Brzoska i premier Donald TuskTwórca InPostu Rafał Brzoska i premier Donald Tusk
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Andrzej Iwanczuk/REPORTER

Opinia dr hab. Arkadiusza Sieronia, adiunkta na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego i członka rady nadzorczej Instytutu Misesa, powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. To format dyskusji na ważne, ale kontrowersyjne tematy społeczne i ekonomiczne. W ósmej edycji Ringu debatujemy o deregulacji gospodarki, którą zapowiedział premier Donald Tusk. Sieroń polemizuje z dr Tomaszem Makarewiczem z Uniwersytetu w Bielefeld oraz dr hab. Krzysztofem Piechem z Uczelni Łazarskiego, których teksty ukazały się w ramach pierwszej rundy bieżącej edycji Ringu. Równolegle publikujemy ich kolejne teksty.

Dobrze, że temat deregulacji trafił ponownie do debaty publicznej, i że większość ekonomistów ankietowanych przez money.pl zgadza się, że polscy przedsiębiorcy są nadmiernie skrępowani regulacjami. Jednocześnie fakt, że wciąż – 35 lat po transformacji ustrojowej – potrzebujemy debatować nad potrzebą deregulacji wzbudza pewien niepokój. Wydawałoby się, że tyle czasu po odejściu od gospodarki centralnie i totalnie regulowanej już nikt nie powinien mieć wątpliwości, że swoboda prowadzenia działalności gospodarczej, a nie edykty i dekrety, powinna być fundamentem gospodarki.

Ponad 60 proc. ekonomistów w ankiecie money.pl dostrzega nadmiar
Ponad 60 proc. ekonomistów w ankiecie money.pl dostrzega nadmiar regulacji obciążających przedsiębiorców. © money.pl | Wojciech Kozioł

Oczywiście nad Wisłą popiera się wolny rynek, ale tylko pod warunkiem, że jest on regulowany. Profesor Witold Kwaśnicki zawsze naigrywał się z tej postawy, wskazując, że "rynek regulowany" to oksymoron. W swojej ostatnio wznowionej książce "Historia myśli liberalnej" cytuje Turgota, który trafnie scharakteryzował przesadną wiarę w regulacje rządowe: "oczekiwać, że rząd zapobiegnie wszelkim nieuczciwościom to tak, jakby chcieć zapewnić miękki upadek wszystkim dzieciom, które mogą potknąć się i upaść".

Jak z kolei zauważył noblista w dziedzinie ekonomii Friedrich von Hayek, w debacie o socjalizmie nie chodziło o to, czy ma istnieć plan czy anarchia, tylko czy ma istnieć jeden centralny plan czy raczej wiele indywidualnych planów realizowanych poprzez rynek i na rynku. Podobnie w debacie na temat (de)regulacji nie chodzi o to, czy rynki wymagają regulacji, tylko o to, czy ma się tym zajmować aparat biurokratyczny czy mechanizm cenowy na rynku. O korzyściach rozwiązań rynkowych nie ma co się rozpisywać: bardziej efektywna alokacja zasobów, niższe koszty, pobudzenie konkurencji, inwestycji i wzrostu gospodarczego. Według Mercatus Center w USA koszty regulacji wynosiły 0,8 proc. PKB rocznie w latach 1980-2012.

Walka z papierologią nie wystarczy

Deregulacja jest często rozumiana bardzo wąsko jako eliminacja nadmiernych obciążeń regulacyjnych przedsiębiorstw czy podatników. W tę stronę idą prace zespołu Brzoski. Na stronie projektu SprawdzaMY, która zbiera dla niego propozycje działań deregulacyjnych, największą popularnością cieszy się propozycja zniesienia obowiązku badań okresowych dla osób z trwałą niepełnosprawnością oraz obowiązku drukowania paragonu w przypadku płatności bezgotówkowych. Oczywiście to są ważne kwestie i powinniśmy upraszczać życie wszystkim obywatelom jak to tylko możliwe. Tylko w deregulacji powinno chodzić o coś więcej niż o cięcie kosztownych i czasochłonnych obciążeń administracyjnych (tzw. bezsensownej papierologii).

Po pierwsze, dużym problemem w Polsce jest niestabilność prawa, która prowadzi do reżimowej niepewności, czyli braku pewności wśród przedsiębiorców i inwestorów co do przyszłych uwarunkowań instytucjonalnych i stopnia ochrony własności prywatnej.

Od lat eksperci podkreślają, że przepisy podatkowe są szczególnie skomplikowane i zmienne, co mieliśmy okazję bardzo wyraźnie zaobserwować przy okazji Polskiego Ładu, szczytowego osiągnięcia polskiego systemu podatkowego. Zarówno Krzysztof Piech, jak i Tomasz Makarewicz zwracali uwagę w swoich tekstach, które ukazały się w ramach "Ringu ekonomicznego" money.pl, na kiepską jakość oraz inflację prawa w naszym kraju. Ale potrzebujemy nie tylko zahamowania tempa uchwalania ustaw czy wręcz moratorium na nowe przepisy, które zaproponował Piech, ale radykalnej zmiany w podejściu do stanowienia prawa. Należy odejść od pisania ustaw na kolanie oraz od "szeryfowania" i wrócić do konstytucyjnych zasad państwa prawa i pewności przepisów. Nie może być tak, że rząd pod wpływem oburzenia społecznego – nawet jeśli uzasadnionego – decyduje się na tworzenie prawa ad hoc z pominięciem jakichkolwiek standardów prawodawczych.

W tym kontekście należy zgodzić się z propozycją wprowadzenia 12-miesięcznego vacatio legis (na stronie inicjatywy SprawdzaMY padła taka propozycja dla przepisów podatkowych). Wskazane byłoby również rzetelne przestrzeganie wymogu oceny skutków regulacji, wraz z przeprowadzaniem porządnych konsultacji społecznych oraz okresowych przeglądów efektów wprowadzonych przepisów. Warto byłoby pomyśleć nad zrównaniem rygorów dla ścieżki legislacyjnej poselskiej ze ścieżką rządową oraz nad wdrożeniem systemu zachęt dla urzędników za skuteczne upraszczanie prawa i redukcję biurokracji. Wreszcie, korzystne mogłoby być wprowadzenie zasady, według której każda nowa regulacja wymaga usunięcia kilku już istniejących, a być może również zasada sunset clause, zgodnie z którą przepisy automatycznie wygasałyby po określonym czasie.

Barier wejścia na rynek są za wysokie

Po drugie, deregulacja powinna pozwalać swobodnie działać mechanizmowi cenowemu. Przepisy zmniejszające swobodę kształtowania się cen ograniczają efektywność alokacji zasobów. Przykłady z ostatnich lat to zamrożenie cen energii, dodatki osłonowe, silne podwyżki płacy minimalnej, regulacje cen leków, interwencje na rynku rolnym czy program dopłat do kredytów 2 proc..

Deregulacja powinna też oznaczać redukcję barier wejścia na rynek i umożliwienie firmom prowadzenia działalności wcześniej zakazanej. Innymi słowy: chodzi o pogłębienie i poszerzenie sektora prywatnego. Według rankingu wolności gospodarczej Instytutu Frasera z 2024 r. Polska zajęła dopiero 59. miejsce pod względem regulacji. Z kolei publikowane przez OECD wskaźniki regulacji rynków produktów (PMR) sugerują, Polska posiada relatywnie wysokie bariery wejścia w energetyce, transporcie, handlu detalicznym (zaryzykuję śmiały postulat: może niech sklepy same ustalają godziny swojego otwarcia?) oraz wybranych innych usługach (prawnicze, architektoniczne, inżynieryjne). Dość powiedzieć, że w Polsce mamy ponad 350 zawodów regulowanych, co czyni nasz kraj liderem w UE.

Wykres pokazuje pozycję Polski w różnych kategoriach ranki
Wykres pokazuje pozycję Polski w różnych kategoriach barier dla działalności gospodarczej. Wyższy wynik to silniejsze regulacje. © OECD | OECD

Jak widać na powyższym wykresie, Polska szczególnie źle wypada pod względem jakości zarządzania i zakresu własności publicznej, co zaburza funkcjonowanie konkurencji. Z kolei poniższy wykres pokazuje, że potrzebujemy też więcej wolności i mniej biurokracji w sektorach takich jak edukacja, służba zdrowia czy wymiar sprawiedliwości.

Wykres pokazuje, jak Polska wypada pod względem stopnia konkuren
Wykres pokazuje, jak Polska wypada pod względem stopnia konkurencji w różnych kategoriach działalności usługowej (im wyższy wynik tym słabsza konkurencja). © OECD | OECD

Dużo się mówi też o rosnących cenach mieszkań – warto byłoby zatem zderegulować procedury budowlane i przepisy o zagospodarowaniu przestrzennym, aby zwiększyć podaż nieruchomości.

Trzeba też wspomnieć o prohibicji narkotykowej (która zakazuje produkcji i sprzedaży określonych substancji) czy braku ram prawnych dla funkcjonowania REIT-ów w Polsce. Nie chodzi w tym przypadku o to – jak zdaje się sugerować Makarewicz – że rynek finansowy jest za mało regulowany, ale o to, że pewna forma działalności nie jest po prostu dopuszczalna w porządku prawnym. Innymi słowy: nie chodzi o samą ilość regulacji, tylko o to, na ile sektor prywatny może swobodnie funkcjonować.

Za duża rola rządu w gospodarce

Na koniec kwestia fundamentalna. Deregulacja powinna być ukierunkowana na zmniejszenie oddziaływania państwa na gospodarkę. Ograniczenie procedur biurokratycznych jest ze wszech miar słuszne, ale nie powinno przesłaniać nam systemowego problemu, którym jest ogromna rola rządu w gospodarce (wydatki rządowe stanowią niewiele poniżej 50 proc. PKB). Rząd nie powinien zajmować się wszystkim, od bohaterskiego zwalczania alkotubek. przez produkcję sklejki (za pośrednictwem spółki Sklejka Orzechowo), po promowanie produktów rolno-spożywczych kończąc. Raczej skupić się na obszarach kluczowych, takich jak bezpieczeństwo zewnętrzne. Obecnie być może potrzebujemy nocnego stróża bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

W tym kontekście zapowiedziany przez premiera Tuska zwrot w stronę deregulacji cieszy, ale pozostawia niedosyt. Podobne wzmożenia deregulacyjne obserwowaliśmy już w przeszłości (np. komisja Palikota), ale ich rezultaty szybko gubiły się w zalewie kolejnych regulacji. Potrzebne są rozwiązania systemowe: poważne traktowanie procesu legislacyjnego, gruntowna reforma systemu podatkowego i systemu sprawiedliwości. Niestety, prośba premiera, aby Brzoska zaproponował w pierwszej kolejności zmiany, które można wprowadzić bez konieczności nowelizacji ustaw, każe być sceptycznym co do intencji i priorytetów rządu oraz powodzenia prac komisji deregulacyjnej. Pozostaje nadzieja na pozytywne zaskoczenie.

Autorem opinii jest dr hab. Arkadiusz Sieroń, wykładowca w Instytucie Nauk Ekonomicznych na Wydziale Prawa, Administracji Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, członek rady nadzorczej Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa.

Wybrane dla Ciebie
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"