Malepszak i Horała na jednej scenie. Spierali się o superszybkie pociągi
W czwartek na XV Kongresie Kolejowym odbył się "sparing" wiceministra infrastruktury Piotra Malepszaka oraz byłego pełnomocnika rządu ds. CPK Marcina Horały. Tematem rozmowy, którą poprowadził dziennikarz WP Patrycjusz Wyżga, były różnice w ich podejściu do szybkiej kolei w Polsce.
Pierwsze pytanie dotyczyło tego, z jaką szybkością powinny kursować pociągi po liniach Kolei Dużych Prędkości. Obecny rząd i władze CPK optują za 300+ km/h, a byli rządzący i dzisiejsza opozycja - za 250 km/h. Dodajmy, że PKP Intercity zapowiedziały przetarg na pojazdy, które będą zdolne pojechać 320 km/h. Pierwsza linia KDP Warszawa-CPK-Łódź, tzw. igrek, ma być gotowa w 2032 r. Trzy lata później odnogi od stolicy województwa łódzkiego do Poznania i Wrocławia.
- Prędkość (konstrukcyjna - red.) 350 km/h pojawiła się w koncepcji listopada 2017 r. Spółka CPK powstała w grudniu 2018 roku - zaznaczył na wstępie wiceminister infrastruktury. - Nie ma tutaj nic niezwykłego. Jest to standardowe podejście, jakie obserwujemy w innych krajach europejskich - dodał Malepszak.
Wiceminister powołał się na przykłady z zagranicy, a mianowicie, że we Włoszech, Belgii, Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Holandii prędkość projektowa infrastruktury to 300 km/h. Na przykład w Japonii to 320 km/h, a we Francji, Hiszpanii, Chinach czy Indonezji - 350 km/h. Malepszak podkreślił przy tym, że to nie oznacza, że wszystkie pociągi kursują tak szybko.
"Nikt sobie nie uświadamia". Porównał Polskę i USA
- Wszyscy, którzy dzisiaj projektują nową infrastrukturę wysokiej prędkości, projektują zasadniczo do prędkości 350 km/h, żeby jeździć z prędkością 300-320 km/h. Najnowszy przykład to oczywiście rynek czeski. Czesi na swoim podstawowym korytarzu również planują takie parametry - powiedział Malepszak.
Szybka kolej tylko dla aglomeracji?
Marcin Horała przyznał, że prędkość konstrukcyjną linii KDP ustalono na prędkość powyżej 300 km/h. Stwierdził jednak, że stało się tak, aby stworzyć takie możliwości, gdy zajdzie w przyszłości taka potrzeba. Aby nie było tak, jak w przypadku autostrady A2, że niedługo po otwarciu trzeba linię zamykać, aby ją zmodernizować.
Malepszak wcześniej stwierdził, że "kolej dużych prędkości jest koleją wysokich potoków, a wysokie potoki to przede wszystkim aglomeracje". A zatem taka, która niekoniecznie zatrzymuje się w mniejszych miejscowościach, by jak najbardziej skrócić czas przejazdu.
Horała w odpowiedzi zauważył jednak, że Polska w porównaniu do przytoczonych wcześniej państw, gdzie funkcjonuje KDP, ma specyficzną siatką osadniczą. Wskazał, że aglomeracja paryska to jest jedna trzecia populacji Francji, a "aglomeracja warszawska to nawet nie jest jedna dziesiąta" demografii Polski.
Były wiceminister infrastruktury stwierdził też, że większość państw, które mają szybką kolej, budowała KDP, mając rozwiniętą sieć kolejową. W ten sposób pociągi dużych prędkości dublowały inne, wolniejsze połączenia. W Polsce sytuacja jest jednak inna.
- Brakuje wielu bardzo oczywistych połączeń, więc skoro je już budujemy, to oczywiście budujmy je od razu w standardzie KDP - powiedział poseł PiS, postulował jednocześnie, aby część szybkich pociągów zatrzymywała się w średnich miastach pomiędzy aglomeracjami. Dodajmy, że według ekspertów prędkość pociągów powyżej 300 km/h ma sens wtedy, gdy przystanki nie są zbyt częste.
- W rezultacie mieszkańcy metropolii nadal mają między sobą bardzo szybkie połączenie, no tracą na przystanku parę minut, ale z drugiej strony te miasta średnie otrzymują kilka par pociągów najwyższej jakości. Stąd decyzja (poprzednich władz CPK - red.), żeby na ten moment i pewnie w perspektywie do roku 2040 przyjąć prędkość eksploatacyjną 250 km/h jak optymalną - argumentował Horała. Stwierdził później, że szybkie koleje do takich miast jak Kalisz będą impulsem do rozwoju.
Różne prędkości na Kolei Dużych Prędkości
Wiceminister Malepszak odpowiedział, że koncepcja KDP poprzedników zakładała utworzenie jednego modelu ruchu dalekobieżnego - szybkie pociągi zatrzymują się wszędzie. Tymczasem obecne władze CPK, jak dowodził stawiają na zróżnicowanie w tej kwestii. Obecnie spółka Centralny Port Komunikacyjny planuje zakup do poolu taborowego, z którego korzystać będą mogli przewoźnicy obsługujący np. "igrek", pojazdy z różną maksymalną prędkością.
- Był jeden model obsługi w ruchu dalekobieżnym, model obsługi, który zakładał, że zatrzymujemy się wszędzie. Pociąg jadący przykładowo z Warszawy do Poznania zatrzymywał się w CPK, Łodzi, Sieradzu, Kaliszu. To powodowało, że na tej podstawowej trasie czas przejazdu pociągu z prędkością 250 km/h był krótszy o 5 minut w stosunku do sytuacji dzisiejszej - wskazał Malepszak.
Wiceminister zaakcentował, że państwa, które budowały kolej dużych prędkości, szczególnie jeśli budowały linie nowe, wykazały "bardzo wyraźne skrócenie czasu przejazdu, czyli 40 minut, godzina i więcej.
- 40 minut to przykład francuski między Paryżem i Lyonem. Przykład pierwszy z Włoch to również czas przejazdu skrócony z Rzymu do Florencji tutaj pokazywać przede wszystkim sytuację, gdy budujemy infrastrukturę z miliardy - ramię poznańskie "igrek" kosztuje 20 miliardów złotych - i w podstawowej relacji skracamy czas przejazdu o 5 minut. Nie chcemy mieć tego typu polskiego wkładu do światowego rozwoju kolei dużych prędkości. To jest pośmiewisko. To jest przepis na katastrofę - argumentował Malepszak.
- Nie można skracać czasu przejazdu o kilka minut w podstawowych relacjach o największych potokach. Poznań jest dzisiaj generatorem 5000 podróżnych w relacji Warszawa-Poznań. Kalisz jest generatorem 220 podróżnych w relacji Kalisz-Warszawa - podkreślił.
Wiceminister stwierdził ponadto, że mieszkańcy średnich miejscowości zyskają dzięki innym inwestycjom infrastrukturalnym, jak np. Podłęże-Piekiełko na południu Polski.
Ceny biletów na KDP
Kolejną poruszoną kwestią była kwestia cen biletów. Marcin Horała stwierdził, że nie jest ona "kluczowa", chociaż zwrócił uwagę, że przy prędkościach powyżej 300 km/h koszty eksploatacji są wyższe, a w Polsce prąd nie należy do najtańszych. Powtórzył przy tym, że "strategicznym celem" KDP jest poprawa połączeń średnich i małych miast, aby np. zachęcić firmy do inwestowania w nich.
Malepszak przytoczył w odpowiedzi stwierdził, że wolny rynek - a ten powoli wchodzi na polskie tory - powoduje obniżenie cen. Przytoczył, że na linii Madryt-Walencja z prędkością maksymalną 300 km/h na połączenia Renfe (państwowy przewoźnik) Ave przejechanie kilometra kosztuje 39 groszy, w przypadku Renfe Avlo - 26 groszy, Ouigo - 25 groszy, a Iryo - 26 groszy. Dla porównania podał, że na trasie Warszawa-Gdańsk pasażerowie Pendolino PKP Intercity płacą 52 grosze za kilometr, Express PKP Intercity - 45 groszy, a TLK/IC PKP Intercity - 22 grosze.
- Madryt-Walencja, Madryt-Barcelona to przykłady relacji w ruchu dalekobieżnym we Hiszpanii, gdzie pojawiła się konkurencja i te ceny bardzo znacząco spadły. 400 kilometrów przy cenie 26 groszy za kilometr to jest 104 zł za bilet na takiej trasie. Czy to jest dużo? - pytał Malepszak.
Polskie firmy nie zarobią?
Trzecim zagadnieniem poruszonym podczas "sparingu" była kwestia tego, czy wysoka prędkość na KDP nie wykluczy polskich producentów taboru, którzy tego typu pojazdów nie mają (jeszcze) w portfolio. Jak pisaliśmy w money.pl, np. Pesa pracuje nad takim pociągiem.
- U tu wracamy do tych strategicznych celów państwa polskiego, to znaczy zbudowanie przemysłu high-tech, zdolności krajowych i krajowego kapitału do budowy wysoko przetworzonych, wysoko marżowych produktów - powiedział Horała. - I to 250 km/h byłoby takim naturalnym, logicznym kolejnym krokiem rozwoju, pod to byliśmy przygotowani.
Poseł PiS stwierdził, że producenci w starej koncepcji KDP dostaliby z wieloletnim wyprzedzeniem kontrakt, pewny przychód, pod który mogliby dostosować inwestycje, rozwój know-how i bazy przemysłowej.
- Przy 350 km/h, no złośliwcy mówią, że właśnie Siemens taki tabor eksperymentalny produkuje i będziemy finansować rozwój know-how, tylko nie u nas. Przy 320 km/h oczywiście konkurencja jest większa, ale nadal nie ma szansy, żeby to było Polskie. Polacy tu będą mogli być tylko podwykonawcami, a to jest ten strategiczny problem, że mamy niezłe PKB, niezły obrót, Polacy ciężko pracują i nieźle już zarabiają, ale kapitał, majątek, w tym marki, know-how, technologie, w tym odstajemy jeszcze bardzo i to powinniśmy przede wszystkim w Polsce budować - powiedział Horała.
Malepszak zwrócił uwagę, że w przypadku np. pociągów do 250 km/h polscy producenci również musieliby wejść w konsorcja. Zwrócił uwagę, że polscy producenci są gotowi do zawiązywania partnerstw z zagranicznymi producentami, aby "nauczyć się nowych technologii i przejąć najlepsze rozwiązania". Zaznaczył ponadto, iż nie można tak przygotować przetargu, aby mogli brać w nim udział wyłącznie firmy z Polski.
- Ten etap, ten krok, który wykonamy, będzie takim typowo hiszpańskim krokiem, który Hiszpanie wykonali w latach 90. i w latach późniejszych. W 1992 otworzyli linię Madryt-Sevilla z prędkością 300 km/h, kupili pociągi zagraniczne, a w 2005 r., 13 lat później, mieli swój produkt na prędkość 300 km/h. Bo rozwinęli możliwości, bo pozyskali know-how. I to jest polska droga, jeśli chodzi o projekt kolei dużej prędkości.
Jacek Losik, dziennikarz i wydawca money.pl