Termin ultimatum mija. Trump się nie zawaha? Europa też wstrzymuje oddech
W piątek mija 10-dniowe ultimatum, jakie prezydent USA dał Władimirowi Putinowi na zakończenie walk w Ukrainie. Donald Trump zagroził, że jest gotowy nie tylko nałożyć sankcję na Rosję, ale również na państwa i firmy kupujące rosyjskie surowce. Karne cła na Indie mają posłużyć za przykład.
Jeszcze niedawno Donald Trump sygnalizował, że stracił cierpliwość do Rosji i nic niewnoszących rozmów z Władimirem Putinem. Dlatego też prezydent USA skrócił okres ultimatum w sprawie zawieszenia broni z pierwotnych 50 do 10 dni, a termin ten mija w piątek. W czwartek niespodziewanie poinformowano o tym, że planowane jest spotkanie Trumpa z Putinem. Według Rosjan może dojść do niego w przyszłym tygodniu. Na miejsce spotkania proponują Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Trump od tygodni groził, że jeśli Rosja się nie ugnie i nie zakończy wojny w Ukrainie, zostanie obłożona dodatkowymi sankcjami. Jeszcze w połowie lipca zapowiadał, że będą to 100-procentowe cła obejmujące rosyjski eksport do USA. Jednak ponieważ po inwazji na Ukrainę wymiana handlowa niemal zamarła, ich skuteczność byłaby niewielka, zwłaszcza że Rosja przystosowała swoją gospodarkę do reżimu sankcyjnego.
Dlatego też Donald Trump zapowiedział też sankcje wtórne na kraje, które nadal importują rosyjskie surowce energetyczne, w tym gaz, uran czy ropę oraz wzięcie na cel tzw. floty cieni, czyli statków umożliwiających Rosji eksport ropy naftowej z pomięciem sankcji. Mowa była nawet o projekcie senackim zakładającym 500-proc. stawki celne dla handlujących z Rosją. Potem prezydent USA zaczął mówić o stawce sięgającej 100 proc., a następnie wycofał się całkowicie ze wskazywania poziomu tych ceł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Praca przyszłości. Jakie kompetencje dają przewagę? Piotr Nowosielski w Biznes Klasa Young
Pytany przez dziennikarzy na początku sierpnia, czy zrealizuje swoje groźby wobec państw kupujących rosyjską ropę i gaz, Trump odparł, że nigdy nie mówił o wysokości ceł, jakie zamierza nałożyć.
Indie przykładnie ukarane
Na dobę przed wygaśnięciem wspomnianego ultimatum prezydent USA podpisał dekret wprowadzający dodatkowe 25-proc. cła na import z Indii. Za to, że nadal kupują rosyjską ropę. A to oznacza to, że od 27 sierpnia niemal wszystkie towary sprowadzane z Indii będą obłożone cłem w łącznej wysokości 50 proc. lub więcej.
Indie są tym państwem, które zostały wybrane do sprawdzenia metody nacisku Donalda Trumpa. Kraj ten znalazł się pod podwójną presją. Z jednej strony mechanizmy 18. pakietu sankcyjnego UE, z drugiej karne cła USA. Podniesienie ceł o kolejne 25 proc. - tuż przed upływem terminu ultimatum - to też taktyka negocjacyjna - choć ich wejście w życie odsunięte jest o trzy tygodnie
- Trump stopniowo zwiększa presję. Działania te mają przecież szersze tło, mają zmusić Rosję do zawieszenia broni, poprzez odcinanie źródeł dochodu - dodaje nasz rozmówca.
Bliskie związki Rosji i Indii
Mimo że USA są największym partnerem handlowym Indii, eksport do tego kraju stanowi jedynie 2 proc. indyjskiego PKB. Zsumowane 50-proc. cła mogą spowolnić wzrost gospodarczy Indii o 0,6 proc. - wynika z szacunków. Podniesienie taryf może negatywnie wpłynąć na kluczowe sektory gospodarki tego kraju. Jubilerstwo, tekstylia, leki oraz rafinerie ropy to najbardziej narażone gałęzie przemysłu.
Według agencji Reutera w 2025 roku Indie zwiększyły import ropy o 1 proc. w porównaniu do 2024 r. i sprowadzają średnio 1,75 mln baryłek dziennie. Rosja stała się głównym źródłem taniego surowca dla Indii, choć przed wojną przypadał na nią tylko ułamek dostaw do tego kraju. Jednak Moskwa to wieloletni i zaufany sojusznik, wspierający Delhi od dziesięcioleci. Indie kupują od niej nie tylko ropę, ale również broń i sprzęt wojskowy. Korzystają też technologii jądrowych w energetyce.
Premier Modi, który do tej pory skutecznie balansował między dobrymi relacjami z USA a Rosją, znalazł się w trudnym położeniu.
- Według części komentatorów sankcje wtórne mają być testem, który sprawdzi, kto jest rzeczywistym sojusznikiem USA w warunkach narastającej rywalizacji z Chinami - ocenia analityk PISM.
Jak podkreśla, decyzja Indii o ewentualnym porzuceniu rosyjskiej ropy ma przede wszystkim znacznie polityczne. - Rezygnacja z rosyjskiej ropy nie jest dla Indii ekonomicznie czy techniczne problemem. Kraj ten szybko może przekierować import i kupować ropę z np. krajów Zatoki. Ma kontakty, technologicznie rafinerie również są przygotowane do przerobu ropy z tego kierunku, bo przez lata właśnie ją rafinowały. Dla Indii koszty ekonomiczne byłyby niezauważalne, a na szali leżą kontakty handlowe z USA oraz relacje polityczne z Rosją - podkreśla Tymon Pastucha.
Na razie komunikaty płynące z Indii nie wskazują na to, by premier Modi miał się ugiąć przed presją Trumpa.
Biały Dom potwierdził
Kolejne kroki amerykański prezydent miał uzależniać od efektów spotkania specjalnego wysłannika Steve'a Witkoffa z rosyjskim prezydentem. Trump ocenił to spotkanie jako "bardzo owocne" i przekazał, że "poczyniono ogromne postępy". To rodzi pytania o skutki ultimatum.
Prezydent USA nadal zamierza nałożyć w piątek sankcje wtórne na państwa i firmy kupujące rosyjskie surowce - wynika ze słów urzędnika Białego Domu, cytowanego w środę przez agencję Reutera.
- Trudno przewidywać, czy Trump rzeczywiście spełni swoje groźby. Wysyłane przez prezydenta USA sygnały są sprzeczne. Z jednej strony, karne cła na Indie i zapewnienia o ostateczności terminu. Z drugiej, umiarkowanie pozytywne reakcje po rozmowach Witkoffa z Putinem i zapowiedź możliwości spotkania Trump-Putin - stwierdza Pastucha.
Kto będzie następny
- Indie zostały "ukarane" przez Trumpa w pierwszej kolejności. Pytanie, kto będzie następny. W grę wchodzą najwięksi importerzy ropy z Rosji: Chiny, a w dalszej perspektywie Turcja, która - co ciekawe - dotychczas nie była wymieniana przez Trumpa. Podczas gdy negocjacje z Pekinem trwają i przykład Indii może być sygnałem, że Trump się nie zawaha, to większym problemem dla USA może być obłożenie karnymi cłami Turcji, co by nie było, ważnego sojusznika w NATO - sugeruje Tymon Pastucha.
Głównym odbiorcą rosyjskiej ropy naftowej są jednak Chiny. Poza Indiami i Chinami importerami rosyjskiej ropy i gazu jest też Irak, Brazylia, ale przede wszystkim wspomniana już Turcja. Kraj dotąd nie przyłączył się do sankcji na Rosję, a jak pisaliśmy w money.pl, Putin i Erdogan wspólnie planowali budowę hubu gazowego, którym rosyjski gaz mógłby zostać dostarczany do Europy.
Według raportów CREA z lutego 2025 roku, Turcja odpowiadała za 6 proc. eksportu rosyjskiej ropy surowej i aż 25 proc. eksportu rosyjskich produktów rafinowanych.
Problem z Europą
Teoretycznie na liście Trumpa mogłyby się znaleźć również kraje europejskie, w tym Węgry czy Słowacja.
Tylko od początku inwazji w 2022 do końca 2024 kraje te łącznie zaimportowały z Rosji 27 mln ton ropy o wartości 13 mld euro. Ponadto Budapeszt współpracuje z Rosatomem przy rozbudowie elektrowni jądrowej Paks. W tym przypadku jednak Trump w czerwcu zniósł sankcje.
Nałożenie karnych ceł na te kraje jest mało prawdopodobne. Działania administracji USA skupiają się głównie na ropie transportowanej drogą morską. Budapeszt i Bratysława importują surowiec rurociągami
Pozostaje jeszcze problem importu rosyjskiego LNG do Unii Europejskiej. W ubiegłym roku było to 16,5 mln ton. Warunkiem łagodzącym może być jednak wdrożona przez Unię polityka odchodzenia od surowców z Rosji do 2027 r.
Trump jak dotąd nie wspomniał o tym, że planuje ukarać również europejskie kraje, które robią biznesy z Rosją lub odkupują rosyjską ropę. Ale znaleźli się oni na celowniku jego bliskiego współpracownika. W środę Lindsey Graham, republikański senator, zwrócił się do "europejskich przyjaciół, którzy pomagali Ukrainie".
Bardzo to doceniam. Nie umknęło to jednak uwadze mnie ani innym, że kupujecie ropę z Indii - tę, którą Indie pierwotnie kupowały od Rosji. Obserwujemy. To musi się natychmiast skończyć
Według danych z 2024 r. największymi europejskimi odbiorcami produktów naftowych z Indii były: Holandia, Wielka Brytania i Francja.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl