Wielka Brytania nie obawia się zbytnio rosyjskiego embarga na import żywności i surowców z państw, które nałożyły sankcje na Moskwę za jej rolę w konflikcie ukraińskim. Londyńskie gazety uspokajają, że Rosja nie jest ważnym rynkiem zbytu dla brytyjskich farmerów, doceniają jednak kłopoty takich krajów jak Polska.
Rosyjski odwet uderzy najmocniej w Stany Zjednoczone i część państw Unii, jak Polskę, Rumunię, Łotwę i Holandię - ocenia "The Guardian" . Ale największa brytyjska pozycja w eksporcie żywności do Rosji to mrożone ryby warte 17 milionów funtów rocznie.
"Financial Times" porównuje to z całością eksportu unijnej żywności do Rosji wynoszącego 2 miliardy euro. Gazeta zauważa, że rosyjskie embargo może kosztować Polskę 0,6% produktu krajowego. Nie da się tego zmienić zachętami do konsumpcji odrzuconych przez Rosjan jabłek. "Polacy zjedli ich w ubiegłym roku 600 tysięcy ton, teraz musieliby pochłonąć ponad dwa razy tyle"- pisze "Financial Times". Gazeta ocenia jednak, że embargo będzie też bolesne dla Rosji, która importuje 40% swojej żywności. Zakaz importu może potencjalnie wzmóc i tak wysoką inflację, a nawet wywołać braki w zaopatrzeniu.
Tymczasem "Times" już wczoraj informował o możliwym zamknięciu rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla europejskich samolotów pasażerskich latających do Azji. Kosztowałoby to przewoźników około 30 tysięcy dolarów na każdym połączeniu, a sama Lufthansa obsługuje ich 180 dziennie.
Czytaj więcej w Money.pl